O mnie

Zapraszam wszystkie Mamy do wspólnej przygody gotowania i zabaw ze swoim Maluszkiem. Sama jestem mamą rocznego Aleksa i to właśnie z nim rozwijać się będzie mój blog. Znajdziesz tu przepisy na zdrowe dania dla dzieci, jak również bajki i wiersze mojego autorstwa, które możesz wykorzystać by umilić czas sobie i swojemu Maluszkowi. Chcę pokazać Ci droga Mamo, że gotowanie dla dziecka może być szybkie, łatwe i przede wszystkim zdrowe!

niedziela, 10 maja 2015

BAJKA O ZACZAROWANYM GUZIKU



Pewnego deszczowego poranka mały Franek wyglądał przez okno. Ale szaro - myślał chłopczyk.  Z okna widać było tylko czarne parasole sunące przez ulice. Co ja dziś będę robił?
Nagle do pokoju weszła mama Franka. Swoim uśmiechem prędko go rozweseliła.
- Nudzisz się synku? Poczekaj tu chwilkę. Zaraz coś wymyślimy. - Powiedziała mama i podeszła do szafy. Stanęła na stołku i sięgnęła po drewnianą skrzynię ukrytą głęboko w szafie.
- Ta skrzynia należała do mojej babci. Trzymała tu swoje magiczne koraliki, guziki i inne skarby. Jako mała dziewczynka uwielbiałam się nimi bawić- powiedziała mama Franka i otworzyła skrzynię. - Spójrz Franiu, ileż tu ciekawych rzeczy. Oboje usiedli przy magicznej skrzyni i z  radością przeglądali jej zawartość. Tak mijały minuty, a Franek wraz z mamą układali na podłodze wzory z kolorowych korali i guzików przeróżnych rozmiarów.   -Ten podoba mi się najbardziej.- Powiedział Franek i pokazał mamie miedziany  guzik  wielkości agrestu. - Jest taki… magiczny. - Dodał po chwili zastanowienia. - Och Franiu, to wyjątkowy guzik. Pochodzi z munduru mojego dziadka. Możesz go sobie wziąć.  Franek ucieszył się na tę wiadomość i schował go do kieszeni spodni. Ciekawe, czy ten magiczny guzik spełnia życzenia?- Pomyślał Franek. O jak chciałbym, żeby przestało padać. Chłopczyk schował wszystkie koraliki i guziki do skrzynki, a mama odstawiła ją na swoje miejsce. Nim zasunęła drzwi od szafy, w pokoju zrobiło się jaśniej. - Mamuś, patrz! Przestało padać!- wykrzyknął Franek. Faktycznie. Zza szarych chmur zaczęło przebijać słońce. - Na co czekasz synku? Zakładaj kalosze, kurtkę i biegnij na dwór. -Powiedziała mama i pogłaskała Franka do głowie. Chłopczyk zakładając buty zdał sobie sprawę, że jego życzenie zostało spełnione. Czyżby to dzięki magicznemu guzikowi? Postanowił to sprawdzić.
         Po wiosennym deszczu na dworze pachniało świeżością. Co prawda trawa była jeszcze mokra, ale nie przeszkadzało to Frankowi i jego zielonym kaloszom. Spacerował po podwórku, kiedy nagle na jego drodze pojawiła się wielka kałuża. I co ja teraz zrobię?- Posmutniał Franek. Jak przedostanę się na drugi koniec kałuży? Wsadził ręce do kieszeni, a tam po lewej stronie wyczuł papierek po gumie, a po prawej guzik, który dostał od mamy. Twarz Franka rozpromieniała. Skoro guzik sprawił, że deszcz przestał padać. Może pomoże mi przeskoczyć tę kałużę. Niewiele myśląc, Franek zacisnął miedziany guzik, wziął głęboki wdech, rozbiegł się i skoczył. Bezpiecznie wylądował na drugim brzegu kałuży. Udało się! Ten guzik naprawdę ma magiczną moc!  Dumny z siebie i ze swojego odkrycia,  Franek pomaszerował na plac zabaw.

         Miejsce było zupełnie puste. Na mokrych huśtawkach i karuzelach nie było nikogo. Promienie słońca powoli osuszały atrakcje, a Franek znów posmutniał. Z kim będę się bawił? Chciałbym, żeby zjawiły się tu dzieci. I chciałbym mieć przyjaciela, z którym bawiłbym się od rana do wieczora. Wypowiadając życzenie w myślach, Franek włożył rękę do prawej kieszeni. Uśmiechnął się, bo wyczuł pod palcami guzik. Usiadł na huśtawce i zamknął na chwilę oczy. Czuł jak promienie słońca delikatnie ogrzewają jego buzię.
Nagle usłyszał zbliżające się śmiechy dzieci. Otworzył oczy i ku jego zdumieniu grupa dzieci weszła na plac zabaw. W jednym momencie wszystkie huśtawki, karuzele i zjeżdżalnie były zapełnione. Franek pomyślał, że to znów zasługa jego magicznego guzika.
Huśtał się wysoko, gdy obok niego usiadł smutny chłopczyk. Jego oczy były pełne łez i gdyby Franek nie zaczął rozmowy, chłopczyk utonął by w ich morzu. - Cześć, jestem Franek. A Ty?- Zaczął rozmowę. -Jestem Michaś.- Powiedział chłopczyk pociągając nosem. -Czemu jesteś smutny? Powiedz, może będę mógł ci jakoś pomóc.- Pocieszył go Franek. -Zgubiłem samolot, który dostałem od taty. To był mój prezent urodzinowy. Uwielbiałem ten samolot.- Mówiąc to Michaś zakrył twarz rękoma i zalał  się łzami.
Franek poczuł, że musi pomóc nowemu koledze. Wiedział, że jest to możliwe z pomocą magicznego guzika. Wystarczyło tylko pomyśleć życzenie. Wytłumaczył wszystko Michasiowi i dał mu guzik. Ten schował go do kieszeni, wytarł nos i zaproponował Frankowi zabawę w berka. Tak ganiając po placu zabaw, mijał czas chłopcom.
Zatrzymali się przy kwitnącym krzaku bzu. -Franek! Zobacz! To mój samolot!- Wykrzyknął Michaś i podskakując ściągnął samolot z krzaka. -Ten guzik naprawdę działa! Dziękuję ci! Jesteś prawdziwym przyjacielem!- Chłopcy bawili się jeszcze ze sobą, aż przyszła pora kolacji i każdy z nich poszedł do swojego domu. -Do jutra Franek! -Do jutra Michaś!
Po całym dniu zabaw na świeżym powietrzu mały Franek był bardzo głodny. Zjadł pyszną kolację przygotowaną przez mamę i wziął długą kąpiel w towarzystwie gumowych statków. Położył się do łóżka i myślał o tym jakże intensywnym dniu. Wspaniały dzień. Mam guzik, który spełnia moje życzenia i poznałem nowego przyjaciela. Powoli zasypiał…
W nocy obudziły go dziwne odgłosy dobiegające zza okna. Zaspany Franek poczuł strach. Nakrył głowę kołdrą i nasłuchiwał. Dźwięki nie ustawały, „hu hu hu huuuu.” Franek drżał pod kołdrą. Nagle przypomniał sobie o magicznym guziku. Z nim nic mi nie grozi.- Pocieszał się. Chciałbym, żeby to coś zniknęło. Franek nabrał nieco odwagi, zsunął kołdrę z głowy, podszedł do okna i delikatnie odsuwając firankę wyjrzał na zewnątrz. „Hu hu hu huuuu.” Na gałęzi siedziała mała puszysta sowa. To tylko sowa. Całe szczęście, że miałem magiczny guzik ze sobą, który dodał mi odwagi. Pomyślał Franek i zaczął szukać guzika. Przy sobie go nie miał, zajrzał więc do kieszeni spodni. Tam również go nie było. Po czasie przypomniał sobie, że pożyczył go Michasiowi, by mógł odnaleźć zagubiony samolot. Ale jak to możliwe? Pokonałem swój lęk bez guzika?  Rozmyślając Franek położył się do łóżka i bardzo szybko zasnął.
Na drugi dzień opowiedział wszystko mamie. A ta z uśmiechem wyjaśniła mu, że to Franek ma magiczną moc. -Nie na wszystko mamy wpływ.- Wyjaśniała mama. -Na pogodę nie mamy. To czysty przypadek, że przestało padać, gdy pomyślałeś życzenie. Ale na inne rzeczy owszem. Przeskoczyłeś kałużę, bo uwierzyłeś w to, że możesz to zrobić. A poznałeś przyjaciela, bo jesteś pomocny i koleżeński. Dzięki temu również znaleźliście samolot. Nie poddaliście się i wierzyliście w to, że go odnajdziecie. Pamiętaj synku, że możesz osiągnąć wszystko, czego tylko zapragniesz. Marzenia się spełniają  nie za sprawą magicznych rzeczy. Spełniają się, bo Ty tego chcesz i dążysz do nich.- To mówiąc mama Franka pocałowała go w czoło i razem dokończyli śniadanie. Od tej pory mały Franek wie, że to on ma wpływ na to jak radosny będzie jego dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz