Pewnego
deszczowego poranka mały Franek wyglądał przez okno. Ale szaro - myślał chłopczyk.
Z okna widać było tylko czarne parasole sunące przez ulice. Co ja dziś będę robił?
Nagle do pokoju weszła mama
Franka. Swoim uśmiechem prędko go rozweseliła.
- Nudzisz się synku? Poczekaj tu
chwilkę. Zaraz coś wymyślimy. - Powiedziała mama i podeszła do szafy. Stanęła
na stołku i sięgnęła po drewnianą skrzynię ukrytą głęboko w szafie.
- Ta skrzynia należała do mojej
babci. Trzymała tu swoje magiczne koraliki, guziki i inne skarby. Jako mała
dziewczynka uwielbiałam się nimi bawić- powiedziała mama Franka i otworzyła
skrzynię. - Spójrz Franiu, ileż tu ciekawych rzeczy. Oboje usiedli przy magicznej
skrzyni i z radością przeglądali jej
zawartość. Tak mijały minuty, a Franek wraz z mamą układali na podłodze wzory z
kolorowych korali i guzików przeróżnych rozmiarów. -Ten podoba mi się najbardziej.- Powiedział
Franek i pokazał mamie miedziany guzik wielkości agrestu. - Jest taki… magiczny. - Dodał
po chwili zastanowienia. - Och Franiu, to wyjątkowy guzik. Pochodzi z munduru
mojego dziadka. Możesz go sobie wziąć. Franek ucieszył się na tę wiadomość i schował
go do kieszeni spodni. Ciekawe, czy ten
magiczny guzik spełnia życzenia?- Pomyślał Franek. O jak chciałbym, żeby przestało padać. Chłopczyk schował wszystkie
koraliki i guziki do skrzynki, a mama odstawiła ją na swoje miejsce. Nim zasunęła
drzwi od szafy, w pokoju zrobiło się jaśniej. - Mamuś, patrz! Przestało padać!-
wykrzyknął Franek. Faktycznie. Zza szarych chmur zaczęło przebijać słońce.
- Na co czekasz synku? Zakładaj kalosze, kurtkę i biegnij na dwór. -Powiedziała mama i pogłaskała Franka do
głowie. Chłopczyk zakładając buty zdał sobie sprawę, że jego życzenie zostało
spełnione. Czyżby to dzięki magicznemu guzikowi? Postanowił to sprawdzić.
Po wiosennym deszczu na dworze pachniało świeżością. Co
prawda trawa była jeszcze mokra, ale nie przeszkadzało to Frankowi i jego zielonym
kaloszom. Spacerował po podwórku, kiedy nagle na jego drodze pojawiła się
wielka kałuża. I co ja teraz zrobię?-
Posmutniał Franek. Jak przedostanę się na
drugi koniec kałuży? Wsadził ręce do kieszeni, a tam po lewej stronie
wyczuł papierek po gumie, a po prawej guzik, który dostał od mamy. Twarz Franka
rozpromieniała. Skoro guzik sprawił, że
deszcz przestał padać. Może pomoże mi przeskoczyć tę kałużę. Niewiele
myśląc, Franek zacisnął miedziany guzik, wziął głęboki wdech, rozbiegł się i
skoczył. Bezpiecznie wylądował na drugim brzegu kałuży. Udało się! Ten guzik naprawdę ma magiczną moc! Dumny z siebie i ze swojego odkrycia, Franek pomaszerował na plac zabaw.
Miejsce było zupełnie puste. Na mokrych huśtawkach i
karuzelach nie było nikogo. Promienie słońca powoli osuszały atrakcje, a Franek
znów posmutniał. Z kim będę się bawił?
Chciałbym, żeby zjawiły się tu dzieci. I chciałbym mieć przyjaciela, z którym
bawiłbym się od rana do wieczora. Wypowiadając życzenie w myślach, Franek
włożył rękę do prawej kieszeni. Uśmiechnął się, bo wyczuł pod palcami guzik.
Usiadł na huśtawce i zamknął na chwilę oczy. Czuł jak promienie słońca
delikatnie ogrzewają jego buzię.
Nagle
usłyszał zbliżające się śmiechy dzieci. Otworzył oczy i ku jego zdumieniu grupa
dzieci weszła na plac zabaw. W jednym momencie wszystkie huśtawki, karuzele i
zjeżdżalnie były zapełnione. Franek pomyślał, że to znów zasługa jego
magicznego guzika.
Huśtał się wysoko, gdy obok
niego usiadł smutny chłopczyk. Jego oczy były pełne łez i gdyby Franek nie
zaczął rozmowy, chłopczyk utonął by w ich morzu. - Cześć, jestem Franek. A Ty?-
Zaczął rozmowę. -Jestem Michaś.- Powiedział chłopczyk pociągając nosem. -Czemu
jesteś smutny? Powiedz, może będę mógł ci jakoś pomóc.- Pocieszył go Franek. -Zgubiłem
samolot, który dostałem od taty. To był mój prezent urodzinowy. Uwielbiałem ten
samolot.- Mówiąc to Michaś zakrył twarz rękoma i zalał się łzami.
Franek
poczuł, że musi pomóc nowemu koledze. Wiedział, że jest to możliwe z pomocą
magicznego guzika. Wystarczyło tylko pomyśleć życzenie. Wytłumaczył wszystko
Michasiowi i dał mu guzik. Ten schował go do kieszeni, wytarł nos i
zaproponował Frankowi zabawę w berka. Tak ganiając po placu zabaw, mijał czas
chłopcom.
Zatrzymali
się przy kwitnącym krzaku bzu. -Franek! Zobacz! To mój samolot!- Wykrzyknął
Michaś i podskakując ściągnął samolot z krzaka. -Ten guzik naprawdę działa!
Dziękuję ci! Jesteś prawdziwym przyjacielem!- Chłopcy bawili się jeszcze ze
sobą, aż przyszła pora kolacji i każdy z nich poszedł do swojego domu. -Do
jutra Franek! -Do jutra Michaś!
Po
całym dniu zabaw na świeżym powietrzu mały Franek był bardzo głodny. Zjadł
pyszną kolację przygotowaną przez mamę i wziął długą kąpiel w towarzystwie
gumowych statków. Położył się do łóżka i myślał o tym jakże intensywnym dniu. Wspaniały dzień. Mam guzik, który spełnia
moje życzenia i poznałem nowego przyjaciela. Powoli zasypiał…
W nocy
obudziły go dziwne odgłosy dobiegające zza okna. Zaspany Franek poczuł strach.
Nakrył głowę kołdrą i nasłuchiwał. Dźwięki nie ustawały, „hu hu hu huuuu.”
Franek drżał pod kołdrą. Nagle przypomniał sobie o magicznym guziku. Z nim nic mi nie grozi.- Pocieszał się. Chciałbym, żeby to coś zniknęło.
Franek nabrał nieco odwagi, zsunął kołdrę z głowy, podszedł do okna i
delikatnie odsuwając firankę wyjrzał na zewnątrz. „Hu hu hu huuuu.” Na gałęzi
siedziała mała puszysta sowa. To tylko
sowa. Całe szczęście, że miałem magiczny guzik ze sobą, który dodał mi odwagi.
Pomyślał Franek i zaczął szukać guzika. Przy sobie go nie miał, zajrzał więc do
kieszeni spodni. Tam również go nie było. Po czasie przypomniał sobie, że
pożyczył go Michasiowi, by mógł odnaleźć zagubiony samolot. Ale jak to możliwe? Pokonałem swój lęk bez guzika? Rozmyślając Franek położył
się do łóżka i bardzo szybko zasnął.
Na
drugi dzień opowiedział wszystko mamie. A ta z uśmiechem wyjaśniła mu, że to
Franek ma magiczną moc. -Nie na wszystko mamy wpływ.- Wyjaśniała mama. -Na
pogodę nie mamy. To czysty przypadek, że przestało padać, gdy pomyślałeś
życzenie. Ale na inne rzeczy owszem. Przeskoczyłeś kałużę, bo uwierzyłeś w to,
że możesz to zrobić. A poznałeś przyjaciela, bo jesteś pomocny i koleżeński.
Dzięki temu również znaleźliście samolot. Nie poddaliście się i wierzyliście w
to, że go odnajdziecie. Pamiętaj synku, że możesz osiągnąć wszystko, czego
tylko zapragniesz. Marzenia się spełniają nie za sprawą magicznych rzeczy. Spełniają
się, bo Ty tego chcesz i dążysz do nich.- To mówiąc mama Franka pocałowała go w
czoło i razem dokończyli śniadanie. Od tej pory mały Franek wie, że to on ma
wpływ na to jak radosny będzie jego dzień.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz